Tego co nie można odmówić Sigmie 70-210/2,8 to profesjonalnego wyglądu. Obiektyw jest przysłowiową potężną lufą, więc jeżeli ktoś ma jakieś gabarytowe kompleksy jest to sprzęt, który niewątpliwie przypadnie mu do gustu. Czy jednak rozmiar i wygląd jest najważniejszy, czy to szkło ma jeszcze coś do zaoferowania poza lansem?
Test wykonany został na egzemplarzu nowszej serii produkcyjnej z mocowaniem filtra o zmniejszonej z 82mm do 77mm średnicy. Od starszej wersji różni go nie tylko gabarytami i zredukowaną o 10% do 1300 gram masą, ale również formułą optyczną. Wersja ta posiada element asferyczny, co powinno dobrze, przynajmniej w teorii, wpływać na ostrość w rogach.
Do wykonania ciężko się przyczepić, porządne materiały, wszystko ładnie spasowane. Pierścienie chodzą tak jak powinny, ani za lekko ani zbyt ciasno. Obiektyw ma wewnętrzne ogniskowanie i, co nie jest częste, ma stała długość 192mm podczas zmiany ogniskowej. Osłona przeciwsłoneczna jest plastikowa i po założeniu czyni szkło jeszcze bardziej monstrualnym, przy okazji całkiem dobrze spełnia swoje zadanie. Tutaj można w samych superlatywach prawić. Pytanie czy optyka jest na równie wysokim poziomie?
Obiektyw ma tor optyczny składający się z 17 soczewek w 13 grupach, zaś przysłona jest dziewięcio-listkowa więc powinna dobrze sprawować się w fotografii portretowej. Zakres przysłon od f2,8 do f22 w całym zakresie ogniskowych.
Zdjęcia testowe wykonane zostały dla ogniskowych 70, 135 i 200 na aparacie z matrycą w formacie DX więc jest ekwiwalent ogniskowych 105, 200 i 300 milimetrów.
W centrum niezależnie od ogniskowej ostro jest już nawet przy w pełni otwartej przysłonie mimo wyraźnego spadku kontrastu.
Na brzegach poniżej przysłony 5,6 jest miękko, a im dłuższa ogniskowa tym gorzej. Rogi nie odbiegają znacząco w tym względzie, jest z nimi równie źle.
Prawdopodobnie mimo mniej atrakcyjnego wyglądu, braku wewnętrznego ostrzenia i pierścienia mocowania statywowego oraz innych wad stara nikonowska pompka 80-200/2,8 jest zdecydowanie lepszym rozwiązaniem, szczególnie, że kosztuje niewiele więcej.