Wielokrotnie na forach pojawiają się pytania o lustrzanki analogowe z klatką w formacie 6×4,5 centymetra. Nieodmiennie proponowane są modele 645 Mamiyi, Broniki, Pentaksa i Contaksa w dokładnie tej kolejności. O ile dwa ostatnie modele są mi całkowicie obce to z czołówką w kategorii popularności miałem dłuższy kontakt.
Mamiya 645 weszła do produkcji w 1975 roku, co oznacza, że w tym roku świętuje swoje 35 lecie. Oczywiście w ciągu tych lat pojawiały się kolejne modele, które w mniejszym, lub większym stopniu wprowadzały zmiany tak w konstrukcji jak i samych koncepcjach za nią stojących. Pierwsze modele (M645, M645 1000S) nie posiadały, jakże ważnego elementu, jakim są wymienne kasety z filmem i silnie nawiązywały swoją kształtem i formą do wzorca jakim były aparaty Hasselblada. Wprowadzony w 1985 model Super nie był prostym rozwinięciem poprzedników, a prawdziwą rewolucją. Nowoczesny wygląd, wymienne kasety z możliwością ustawienia na nich wartości iso założonego filmu, elektroniczna komunikacja pomiędzy poszczególnymi elementami systemu, pryzmat z trzema trybami pomiaru, ergonomiczny, jak na tamte czasy, i nieduży winder. Odpowiednio w roku 1993 pojawiło się rozwinięcia superki w postaci modelu Pro eliminującego niektóre ze zgłoszonych producentowi jej wad, w tym dość delikatny, i przez to awaryjny, naciąg migawki. W 1998 prawie równolegle z modelem Pro TL wprowadzono pierwszy w stajni Mamiyi model z autofokusem oznaczony po prostu 645AF (który doczekał się kolejnych generacji w postaci AFD I-III) i oba posiadały automatykę pomiaru i sterowanie lampami błyskowymi.
Pierwszy model Broniki z serii ETR pojawił się rok później niż pierwsza Mamiya 645. I tu mamy do czynienia z kolejnymi wersjami jest ich jednak znacznie mniej (ETR, ETRS i ETRSi) i można je nazwać raczej ewolucją niż rewolucją. Niewielkie zmiany w wyglądzie zewnętrznym idą w parze z pewnymi rozszerzeniami funkcjonalnymi. Linia ETR tak mocno kojarzy się z aparatmi Viktora H, że czasem mówi się o nich Hassele dalekiego wschodu.
Poza wymienionymi modelami należy jeszcze wspomnieć o wersjach okrojonych adresowanych do początkującego, lub mniej zamożnego fotografa. W historii linii 645 Mamiya oferowała dwa takie modele – M645J i 645E, Bronika zaś jeden – ETRC.
Zarówno rozmiar jak i waga obu używanych przeze mnie aparatów tak w konfiguracji z pryzmatem z pomiarem jak i kominkiem jest bardzo podobna, mimo to korpus i kasety Broniki sprawiają wrażenie bardziej subtelnych.
Natomiast szkła Broniki przez to, że posiadają migawkę centralną są potężniejsze, więc jeżeli ktoś ma kompleks małego sprzętu to może sobie nimi go zrekompensować.
Z mojego doświadczenia wynika, że zarówno Mamiya jak i Bronica mają fenomenalną optykę. Nie wolno jednak zapominać, że do Superki oraz jej starszych i młodszych sióstr są również szkła unikalne jak ultra jasny, oczywiście w kategoriach średniego formatu, standard 80/1,9 i portretówka 145 Soft Focus.
Co lubię w Bronice ETRS? Na pewno centralną migawkę i nie tylko ze względu na czas synchronizacji do 1/500 sekundy, ale również nieznacznie, ale jednak, mniejsze kopnięcie przy robieniu zdjęcia. Matówkę, która jest jasna, kontrastowa i umożliwia idealne ostrzenie nawet w słabych warunkach oświetleniowych. Super pomyślany przycisk przymykający przysłonę do wartości roboczej, niby mała rzecz, a cieszy.
Co lubię w Mamiyi 645 Super? Ustawianie czułości filmu na kasecie. Pryzmat z pomiarem centralnym ważonym, spotem i wyświetlaną informacją o ustawionej oraz tej wynikającej z pomiaru wartości czasu w trybie manualnym. Winder od wersji Pro (pasuje!), który wprawdzie sprawia, że aparat trzyma się jak małoobrazkowy na sterydach, ale chwyt za to jest wyjątkowo stabilny. Wstępne podniesienie lustra, które może rzadko, ale się przydaje. Gorącą stopkę, która jest w cokolwiek dziwnym miejscu, ale daje możliwość założenia lampy błyskowej na aparat.
Czego nie lubię w Eteresce? Na pewno pokrętła czasów z lewej strony korpusu. Wybaczcie, ale jeżeli trzymam aparat średnioformatowy bez gripu, czy widnera w sposób naturalny, to będę trzymał w lewej ręce. Ostrość, przysłonę i czas ustawiam zaś prawą. Więc pytam się, co te czasy robią po lewej stronie? Korbki od naciągu, która się majta i ustawia gdzie chce. Windera, który nie dość, że nie wygląda to jest pokraczny. Ustawienia iso na pryzmacie z pomiarem, co permanentnie owocuje nie przestawieniem wartości po zmianie kasety. I te oznaczenia korekcji ekspozycji, ktoś kto to wymyślił chyba kiepsko spał. Na dokładkę pryzmat z pomiarem, jeżeli nie zostanie wyłączony, żre baterię w tempie ekspresowym.
Czego nie lubię w Superce? Matówki, która jest znacznie ciemniejsza i mniej kontrastowa niż ta w ETRS. Wprawdzie można temu zaradzić kupując Beattie Intenscreen, ale ta cena! Podglądu głębi ostrości, jest tak pokracznie umieszczony, że ciężko go przełączyć. Migawki z czasem synchronizacji 1/60 sekundy. Miejsca gdzie jest gorąca stopka, bo z lampą i winderem aparat zaczyna wyglądać jak bombowiec imperium.
Jakość obrazu w obu wypadkach jest bardzo wysoka i trudno tu wskazać zwycięzcę. Zdecydowany remis!
Ceny, ceny, ceny. Średnio na rynku wtórnym Bronica ETRS jest nieznacznie tańsza w momencie zakupu, ale ma droższą optykę, więc długofalowo należy się spodziewać podobnych wydatków.
Ja wybrałem Mamiyę i z ciężkim sercem, ale pożegnałem się jednak z Broniką. Przypuszczalnie, gdybym ETRS była jednym średnim jaki miałem nie odczuwałbym potrzeby jej wymiany, a tak został ten system, który bardziej pasował do mojego sposobu pracy.