Opisano ich 120 tysięcy gatunków, ale szacuje się, że jest ich blisko półtora miliona. Oto one – grzyby. Są wszędzie, zasiedlają wszelkie środowiska jeżeli pojawią się dla nich sprzyjające warunki. Nie pogardzą nawet… optyką.
Oczywiście nie oddadzą się konsumpcji samego szkła, z którego wykonane są soczewki (ale produkowane przez nie w procesie metabolicznym substancje już mogą wejść z nim w reakcję), czy elementów metalowych, ale jeżeli natrafią na coś co zostać może zostać wykorzystane jako pokarm finał może być tragiczny. Na ten przykład szczególnie mocno upodobały sobie balsam kanadyjski, który do połowy dwudziestego wieku był używany do klejenia grup soczewek. Niestety oznacza to, że wiele klasyków Zeissa czy Leitza ma nie dość, że rozseparowane te grupy, to na dokładkę pięknie pokryte grzybnią i z tej przyczyny jako narzędzie fotografa nadają się one co najwyżej do łomografii lub dla osób ceniących widoki jak ze snu (wiecie co mam na myśli, to halo na brzegach jasnych płaszczyzn i miękkość obrazu).Nierzadko zdarza się też, że grzyb weźmie sobie na celownik drobinki kurzu, które w wielu wypadkach mogą być pochodzenia organicznego, i zaczyna ucztę, a za przekąskę, albo przystawkę, służą mu powłoki naniesione cieniutką warstwą na soczewkach. Jak je to i rośnie anektując kolejne rejony naszego obiektywu.
Niestety często finał całej historii jest smutny, bo naprawa obiektywu nie dość, że jest droga to często może się okazać nawet niemożliwa i nasz ulubiony przyrząd optyczny posłuży co najwyżej za dawcę organów.
Całe szczęście my z naszym położeniem geograficznym relatywnie nieczęsto jesteśmy w ten sposób doświadczani. Jeżeli wybierzecie się w rejony gdzie jest wilgotno i gorąco możecie rozpocząć w sposób całkowicie niezamierzony uprawę warto więc się zabezpieczyć i odpowiednio wcześnie zakupić stosowne futerały i pakiety z żelem krzemionkowym, bo niestety, w odróżnieniu od uprawy twardnika japońskiego, trudno tu będzie mówić o jakichkolwiek korzyściach (swoją drogą, moje twardniki urosnąć nie chciały).
Na zdjęciu Chrobotek Strzępiasty, który raczej nie jest groźny dla naszej optyki…