Boże Narodzenie w Japonii, poza bardzo nieliczną grupą chrześcijan, nie ma wymiaru religijnego. Jest jednak dobrym pretekstem do organizacji przyjęć firmowych, randek, spotkań ze znajomymi, obdarowywania się drobnymi prezentami, a od lat siedemdziesiątych, za sprawą marketingu firmy z pułkownikiem Sandersem w logo, również pieczonego kurczaka. Jest to też świetna okazja do udekorowania ulic i sklepów choinkami, światełkami, bombkami i mikołajami.
Mimo nieoficjalnego charakteru samych świąt, które są zwykłym dniem pracy, wpisują się one w cykl obchodów kończących rok, które otwierają urodziny cesarza mające miejsce 23 grudnia, a zamyka, bardzo ważny dla Japończyków, Nowy Rok.
Co więcej jeden z najważniejszych elementów świętowania czyli słynny japoński torcik z białego biszkoptu z kremem i truskawkami czyli Kurisumasu Keeki nadal, choć z roku na rok w mniejszym stopniu, jest synonimem starej panny (czyli takiej co ukończyła lat dwadzieścia pięć i nadal jest niezamężna). Dlaczego? To proste, 25 grudnia większość tych torcików jest mocno przeceniona, bo według mieszkańców Kraju Kwitnącego Yena jest na granicy przydatności do spożycia…