Według serwisu Sightsmap najbardziej obfotografowanym miejscem na świecie jest Nowy Jork. Byłem w Wielkim Jabłku (czy jak kto woli Gotham) razy trzy, o różnych porach roku. Za każdym razem zakładałem sobie, że ograniczę fotografowanie do minimum. I, co? I guzik. Nie udało się. Uwieczniałem miejsca tysiące razy już uwiecznione, ze świadomością, że rezultat nie będzie szczególnie oryginalny, czy unikalny. Nie udało mi się opanować. Widocznie taki już mój los (Doc, czy to już trzeba leczyć?). Cóż, będąc w nowym miejscu muszę je sportretować i już.
Też tak macie?