Po szeregu rozważań i analiz teoretycznych zawartych w pierwszej części cyklu przyszedł czas na prace projektowe i prototypy.
W pierwszej kolejności skupiłem się na odpowiednim zwymiarowaniu w oparciu o elementy, które planowałem wykorzystać w trakcie budowy w tym konstrukcji ramy pochodzącej z Krokusa oraz kasety ze skanera Polaroid SprintScan 45. Źródłem światła miała być zbudowana lampa oparta o diody led.
Po ustaleniu odległości i rozmiarów przygotowany został pierwszy prototyp oparty na materiałach dostępnych w garażu, czyli sklejki, listewek drewnianych, wkrętów, kleju stolarskiego i matowej czarnej farby. Wynikowa głowica nie wyglądała atrakcyjnie wizualnie, ale, o dziwo, działała. I, nie nie umieszczę jej zdjęcia, bo jeszcze wiodące wyszukiwarki internetowe zaindeksują je jako główny element wizualny ilustrujący niniejszy post i nikt nie będzie chciał wejść i zapoznać się z jego treścią ;-).
Zadowolony z pierwszych rezultatów… odłożyłem projekt na półkę. Wróciłem do niego, po tym jak „spłynęło na mnie natchnienie” i postanowiłem go dokończyć w nowej formie. W międzyczasie zrewidowałem swoje poglądy co do samej konstrukcji i doszedłem do wniosku, że obecna postać głowicy przestała mi się podobać. Nowa odsłona miała dostać całkiem nowy wygląd, tym razem zrealizowany w postaci wydruków 3D.
Takie podejście pozwoliło na lepsze dopasowanie całości do gotowych elementów oraz poszerzyło gamę możliwości jeżeli chodzi o kształtowanie ich wyglądu. Wpisuje się to też całkiem zgrabnie w nurt projektowania i budowania sprzętu fotograficznego korzystającego z dużej dostępności narzędzi do rapid prototypingu.
Głowica – wstępne założenia
Zdecydowałem się na budowę głowicy dyfuzyjnej ponieważ do kondensorowej potrzebne by były duże, i bardzo drogie, soczewki tworzące kondensor. Głowica dyfuzyjna jest nie tylko prostsza w budowie, ale też znaczenie poszerza gamę możliwości jeżeli chodzi o źródła światła. Dodatkowo będąc posiadaczem takiej w LPLu 7700 wiem, że pozwala ona na minimalizowanie wpływu zarysowań i niedoskonałości materiału negatywowego. Minusem może być brak ostrego ziarna na gotowej odbitce, ale hej, czy sądzicie, że na dla formatu 18×24 centymetra, co przy negatywie 4×5 cala odpowiada powiększeniu dwa razy, byłoby ono widoczne? Dla porównania podobny format odbitki z negatywu 35mm to powiększenie prawie siedmiokrotne.
Konstrukcja powiększalnika dyfuzorowego i kondensorowego.
Cała koncepcja takiej głowicy opiera się na rozproszeniu światła w jak najbardziej równomiernym stopniu pochodzącego z jego źródła wykorzystując kilka technik. Pierwszą z nich jest odbicie od białych, matowych powierzchni tworzących ścianki komory dyfuzora. Drugą przepuszczenie przez matówkę, lub mleczne szkło, znajdujące się bezpośrednio nad materiałem światłoczułym.
I tu ważna kwestia. Matówka musi być wyszlifowana bardzo drobnym ziarnem na gładko, bez żadnych rys, które mogłyby się znaleźć w głębi ostrości obiektywu powiększalnikowego i spowodować, że zostaną one zarejestrowane na odbitce jako cienie lub linie. Mleczne szkło też musi być matowe od strony negatywu, żeby nie powstał efekt „ducha” w wyniku odbicia się obrazu z materiału światłoczułego na jego powierzchni.
Źródło światła
W pierwotnym wariancie źródło światła miało wykorzystywać paski led posiadające możliwość regulacji koloru, co zasadniczo miało pozwolić na zbudowanie głowicy wielogradacyjnej. Niestety okazało się po pierwsze, że uzyskana moc światła, dodatkowo obniżona przez konieczność użycia dwóch arkuszy tworzywa mlecznego w celu rozproszenia punktów świetlnych, oznacza długie czasy naświetlania. Były też problemy z równomiernością wynikowego oświetlenia. Oczywiście możliwe by było zwiększenie ilości diod, ich mocy, ale ostatecznie, wychodząc z założenia, że korzystam głównie z papierów stałogradacyjnych wydało mi się to mało istotne. Opcjonalnie można zawsze będzie przeprojektować głowicę tak, aby wyposażyć ją w szufladę na filtry żelowe. Temat budowy własnego źródła światła został więc odsunięty na bliżej nieokreśloną przyszłość.
Ostatecznie zdecydowałem się na użycie paneli Andoer opartych o 124 mikroledy z możliwością regulacji mocy i temperatury barwowej w zakresie od 3300 do 5600 kelwinów. Sama regulacja potencjalnie mogłaby dać jakąś namiastkę pozwalającą na pracę z papierem wielogradacyjnym, ale podejrzewam, że w stopniu mało zadawalającym. Może kiedyś to sprawdzę. Lampa świeci całą powierzchnią, dość równomiernie z mocą około 13 watów i zasilana jest 9V zasilaczem (sugeruję co najmniej 2A). Włącza się też natychmiast co ma duże znaczenie dla poprawnego regulowania czasu naświetlania.
Rozmiar lampy dyktuje kształt głowicy, do której zdecydowałem się, że będzie wkładana bez dodatkowego zamocowania. Oczywiście takie podejście musi być zmienione jeżeli planowane jest robienie bardzo dużych powiększeń z rzutowaniem na ścianę, ale w tej sytuacji sam panel zdecydowanie będzie miał za małą moc.
Głowica – projekt
Znając już przesłanki teoretyczne przedstawione w części pierwszej oraz ograniczenia techniczne wynikające z faktu, że bazą do naszej konstrukcji jest powiększalnik średnioformatowy możemy przejść do projektowania poszczególnych części głowicy.
Dolnym elementem znajdującym się poniżej kasety z negatywem jest komora, która poprzez dodanie dystansu od miejsca zamocowania miecha pozwala na rzutowanie obrazu z negatywu o dużo większym rozmiarze niż oryginalnie było to możliwe.
Element ten ma 60mm i powoduje, że negatyw zostaje w przybliżeniu o tyle odsunięty od swojej oryginalnej pozycji.
Całość wraz z prowadnicą dla kasety oraz elementem mocującym do oryginalnej konstrukcji ramy powiększalnika składa się z trzech części wydrukowanych osobno, a następnie sklejonych. W pierwszej wersji elementy były rozdzielone na dwa, ale z różnych względów zostało to zmodyfikowane do obecnej postaci.
Komora dystansowa i prowadnica kasety.
Powyżej komory i prowadnicy kasety znajduje się dyfuzor składający się z trzech elementów. Jest to odpowiednio obudowa, ramka matówki i sama matówka. Całość jest sklejona razem.
Konstrukcja dyfuzora.
Rozmiary poszczególnych wycięć są tak dobrane, żeby światło padające na nie nie powodowało dodatkowych odbić lub rozbłysków.
Wszystkie przedstawione części umieszone jedna na drugiej wraz ze źródłem światła tworzy kompletną głowicę. Negatyw jest umieszczany w kasecie, która poprzez wycięcie w bocznej ściance wsuwana jest poniżej matówki dyfuzora.
Pełen zestaw elementów tworzących głowicę.
Na tym kończy się część druga poradnika. Wkrótce opublikuję część trzecią, opisującą praktyczną realizację projektu wraz z informacjami o wydruku, jego obróbce i pewnych niuansach, które należy wziąć pod uwagę, żeby gotowa głowica spełniała swoje zadanie. Część czwarta poświęcona zostanie projektowi, który wynikł przy okazji i zastąpił kasetę pochodzącą ze skanera własnym wariantem. W części piątej zajmę się analizą uzyskanych parametrów, równomiernością oświetlenia i jakością uzyskiwanych odbitek.