Advocatus diaboli (?!)

 

 

Jest taki śliczny, srebrny i wygląda prawie jak analogowy dalmierz, są nawet poczciwe kręciołki do ustawiania parametrów ekspozycji. Wizjer ma hybrydowy, cokolwiek to nie znaczy, i duży wyświetlacz. O i matrycę ma kropkową z dwunastoma megapikselami. Co do optyki złożonej z ośmiu szkieł w sześciu grupach, to nie da się ukryć, że żyleta, w końcu Fujinony są nie w kij dmuchał, wiem to z własnego doświadczenia. O, i wbudowany filtr neutralny, żeby zawsze móc być trendy i robić z małą głębią ostrości. Wróżę duży sukces, chyba, że Fuji da X100 cenę od czapy, w końcu sprzęt dla profesjonalisty.
Bez bicia się też przyznam, że mała szansa, żebym go nabył. Gdyby zależało mi na zbliżonym gabarycie to wolałbym zainwestować w Bessę R2/3/4 A a jeszcze chętniej M, i jakieś szkiełka. Radość na długie lata i prawdziwy dalmierz, a nie jakiś erzac. Ponieważ nie przeszkadza mi, gdy aparat jest trochę większy, mógłby też być sprzęt ze stajni Fuji, zaprezentowany na tej samej Photokinie co X100, GF670W, i tak, zgadza się, to właśnie on jest na zdjęciu. W wielkim skrócie jest to średni format z obiektywem 55 milimetrów, czyli takie, pi razy drzwi, 35 w małym obrazku, o klatce 6×6 lub 6×7. Jednym słowem jest dla GF670 tym, czym dla GS645 był GS645W, szeroki, niemieszkowy brat.
P.S.
Jeszcze bardziej cieszy mnie fakt, że Fuji zapowiedziało w informacji prasowej kolejne modele średnioformatowych analogów. Trzymam już kciuki za sprzedaż obecnych, bo to walnie przyczyni się do dotrzymania tej obietnicy…