Przyszła wiosna. I to bez żartów. Wczoraj, bo piszę kwietnia drugiego gwoli jasności, fakt ten można było zauważyć. Jak i to, że pół metra za miedzą, u sąsiada, wyrosły dwumetrowe żywotniki. Tak to jest jak wychodzi się do pracy rankiem na automatycznym pilocie i wraca jak już takie szczegóły skrywa mrok. Z ziemi wylazły nie tylko robale i, jak co roku, zaczął się sezon fotografowania badyli i badylków. Taka cykliczność w fotograficznym kalendarzu. Przyroda się budzi do życia, niedźwiedzie wychodzą z gawr, a fotografowie wyciągają aparaty.
W załączniku pierwszokwietniowy zestaw popełniony Fuji z Fujinonem 18-55/2,8-4 i pierścieniem pośrednim MCEX-16. Velvia lekko podciągnięta w EX2.