Okazuje się że mistrz horroru świetnie radzi sobie też z gatunkami pokrewnymi. Hideo Nakata, znany przede wszystkim jako twórca horrorów, między „Ringu” a „Dark Water” nakręcił całkiem zgrabny thriller.
Pewnego dnia małżeństwo wychodzi z restauracji po obiedzie. On płaci rachunek, ona znika. Potem okazuje się, że została porwana. Pojawia się żądanie okupu, policja, nieudana próba dostarczenia pieniędzy na umówione miejsce. Wszystko zapowiada, że będzie to kolejny film o porywaczach, ofiarach i dzielnych policjantach prowadzonych śledztwo.
I tu czeka nas niespodzianka, bo w tym filmie nic nie jest oczywiste. Czy porwanie było faktycznie porwaniem, a jeżeli nie to czym? Kto jest tu ofiarą? Kto prowadzi śledztwo?
Scenarzysta popisał się wyjątkowo. Wielokrotnie coś sugeruje tylko po to, by widza zbić z tropu. Dodatkowo wydarzenia nie są ukazywane w kolejności ich rozgrywania się, czyli często oglądamy skutek, a dopiero potem ujawiniona jest przyczyna.
Mnie się ten film podobał. Może dlatego, że lubie takie zakręcone historie i lubię gdy prowadzi się ze mną, jako widzem, tego typu grę. Tu zagwarantowano mi blisko dwie godziny dobrej zabawy.
Jeżeli zaś ktoś lubi proste i schematyczne rozwiązania powinien trzymać się od Chaosu jak najdalej.