Voigtek

20091103230340_d2h_6537

 

Po doświadczeniach z Billym Recordem, który wprawdzie nie dał spektakularnych rezultatów, ale za to dostarczył cała masę radochy, postanowiłem poszukać foldera w bardziej nadającym się do użytku stanie. W ten oto sposób jak się nadażyła okazja nabyłem, bądź co bądź kultowy aparat – Voigtländera Bessę. Stan jego okazał się być bliski idealnego, wszystko czyste, chromy niepozachodzone, okładziny w komplecie, miech jak nowy bez śladów przetarć czy pęknięć i, za wyjątkiem maskownicy do formatu 6×4,5, kompletny. Wszystko działa tak jak powinno, tylko migawka przy czasach dłuższych niż 1/10 sekundy zdaża się, że jest za szybka. W środku aparatu była drewniana szpulka z, prawdopodobnie, ostatniego filmu, który był w nim założony co wskazywałoby, że przez kilkadziesiąt lat leżał nieużywany.
Bessa ma załadowaną już testową rolkę i czeka na jej przestrzelenie. Bardzo jestem ciekaw rezultatów, które da ten, wprawdzie pozbawiony powłok, ale całkiem jasny, jak na tamte czasy (f4,5), tryplecik.