Nie ma nic lepszego na fotograficzną nudę i rutynę jak wyjazd w egzotyczne miejsce. Ciągłe kręcenie się po tych samych rejonach, nawet najciekawszych wizualnie, niestety wyjaławia. Po jakimś czasie stajemy się wypruci z koncepcji, pozbawieni natchnienia. Przestajemy dostrzegać kadry i milcząco przemykamy nie zauważając potencjalnych perełek. Wyjazd w całkiem odmienne wizualnie rejony powoduje jest dobry z kilku powodów. Z jednej strony pomaga szukać swoją fotograficzną drogę, nowe miejsce, nowe wyzwania, nowe wrażenia i zmagania z przekazaniem tego co się właśnie czuje. Z drugiej zaś ważny jest powrót, bo nie tylko mamy naładowane akumulatory, ale również zmieniona jest perspektywa postrzegania i to co było banalne i monotonne często zaczynamy dostrzegać w całkiem innym świetle.
Mnie osobiście za 10 dni czeka taka wyprawa. Udaję się do mego kraju wyśnionego, do Japonii. I mam nadzieję przywieźć stamtąd oprócz pozytywnych wrażeń też kilka zdjęć, którymi będę mógł się podzielić.