Bronica SQ-B, Zenzanon 80/2,8 PS, Kodak New Portra 400
Dzisiaj wpis pod hasłem „Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu”. Właśnie zakończyłem skanowanie pierwszy raz wołanych samodzielnie filmów dla procesu C-41. Bój był zacięty i summa summarum to muszę stwierdzić, że trudno go zaliczyć do wygranych. Wszystko wynikło z braku doświadczenia z kolorem i nawyków, które powstały podczas wołania blisko setki filmów w czerni i bieli. Co ciekawe popełniłem jeden, pozornie niewielki, błąd. I w niczym nie pomogło, że chemia Rollei Digibase (czytaj Fuji Hunt) był świeżutka, a temperatura utrzymywana w granicach zalecanych przez producenta. Wyszło jak wyszło, czyli słabo, bo w cieniach otrzymałem tak wściekłe zafarby fioletowe, że mnie odrzuca jak na nie patrze. Co więcej nie da się ich w pełni skorygować. Po fakcie doszukałem się, że jest to wynik nadmiernej agitacji. Okazuje się bowiem, że jeżeli producent pisze „raz co 30 sekund” należy to odczytywać jako „delikatne przewrócenie koreksu RAZ„, a nie telepanie przez 5 sekund jak przy HC-110. Cóż, następnym razem będzie lepiej… przynajmniej mam taką nadzieję.
P.S. 1
Ciekawostką jest fakt, że zafarby te są znacznie mocniejsze w przypadku Kodaka New Portra 400 niż Fuji 400H, co sugerowałoby, że nowa emulsja żółtego giganta jest mniej tolerancyjna dla błędów procesu.
P.S. 2
Nowa Portra faktycznie ma nieprawdopodobnie drobne ziarno.